Czym
właściwie jest pakiet klimatyczny? Czy zbawieniem dla naszej planety,
jak chce Komisja Europejska, czy przekleństwem dla UE, a szczególnie dla
tych państw, których energetyka oparta jest na węglu, jak np. Polska?
Podstawą polityki klimatycznej UE jest hipoteza uznawana przez IPCC
(Intergovernment Panel on Climate Change) i wskazująca na rosnącą
koncentrację CO 2 w atmosferze, spowodowaną działalnością człowieka, jako głównego czynnika ocieplenia klimatu.
Jako podstawę dla pakietu klimatycznego UE zakłada:
- po roku 2020 zostanie zahamowany wzrost antropogenicznej emisji CO2
- zostanie zawarte porozumienie międzynarodowe o redukcji globalnej emisji antropogenicznej CO2.
Przy powyższych założeniach pakiet klimatyczny ma ograniczyć wzrost średniej temperatury atmosfery o max. 2oC
w stosunku do temperatury w epoce przedindustrialnej. Powyższe warunki
wyrażają raczej pobożne życzenia KE, a nie realne możliwości i są nie do
spełnienia. Umowa globalna w sprawie redukcji emisji CO2
dotychczas nie została zawarta i bez politycznej woli największych
potęg gospodarczych, są nikłe szanse na zawarcie jakiegokolwiek
porozumienia w tej kwestii, co wykazują dotychczasowe konferencje
klimatyczne.
Światowa
konsumpcja węgla wzrasta o około 3.1% rocznie i wykazuje przyspieszenie
dalszego wzrostu. Same Chiny wykazują wzrost wydobycia węgla o 160 mln
ton rocznie. Czy w tym kontekście samo przekonanie KE, że energia
pozyskiwana z węgla jest “brudną energią” upoważnia KE do kontynuowania
krucjaty antywęglowej.
Dla oceny pakietu klimatycznego nie wystarczy powtarzanie
chwytliwych sloganów politycznych, pakiet dotyczy istotnych spraw
gospodarczych i tutaj niezbędna jest analiza faktów, która da nam
odpowiedź, co konkretnego przyniesie nam realizacja pakietu
klimatycznego.
Odłóżmy na bok banały i herezje wypowiadane na temat globalnego
ocieplenia przez niekompetentnych mentorów i przejdźmy do konkretów.
Załóżmy, że w roku 2020 pakiet klimatyczny 3 x 20 zostanie
pomyślnie zrealizowany, wobec czego postarajmy sobie odpowiedzieć na
proste pytania:
- co my właściwie osiągniemy wydając kilkaset mld euro?
- o ile zmniejszy się nam zawartość CO2 w atmosferze ?
- i jaki to będzie miało wpływ na klimat?
Obecna koncentracja CO2 w powietrzu wynosi około 394 ppm (cząsteczek CO2 w milionie cząsteczek powietrza) i wzrasta w tempie około 2 cząsteczek na rok, co można odczytać np: z krzywej Keelinga.
Stąd,
zakładając słuszność hipotezy uznawanej przez IPCC, postarajmy się
obliczyć, o ile uda się nam ograniczyć przyrost koncentracji CO2 w powietrzu w wyniku realizacji pakietu klimatycznego.
Posłużmy się tutaj analogią. Jeśli cała antropogeniczna (spowodowana przez człowieka) emisja CO2 powoduje przyrost koncentracji CO2 w powietrzu o około 2 cząsteczki ppm w ciągu roku, to redukcja o 20%, jak zakłada pakiet klimatyczny, tej części emisji CO2, która przypada na UE (11%) pozwoli zmniejszyć przyrost koncentracji CO2 w powietrzu o:
0,2 x 0,11 x 2 = 0,044 cząsteczki CO2 (ppm)
Czy redukcja koncentracji CO2
w atmosferze o 0,044 cząsteczki (ppm) w ciągu roku, może mieć
jakikolwiek wpływ na klimat? (czyli obniżenie średniej temperatury
atmosfery ziemskiej) Spróbujmy to ocenić również przez analogię. Według
IPCC w ciągu 100 lat (1906 - 2005) średnia temperatura atmosfery
ziemskiej wzrosła o 0,74 oC, a w tym czasie koncentracja CO2 w atmosferze wzrosła o około 110 cząsteczek (ppm)
Stąd
proporcjonalnie, pomyślne zrealizowanie pakietu klimatycznego, pozwoli
nam w roku 2020 na obniżenie średniej temperatury atmosfery ziemskiej o:
0,044 x 0.74 0C / 110 = 0.0003 0C
Są
to wielkości niezauważalne i wręcz niemożliwe do zmierzenia, tak, że
twierdzenie KE, że pakiet klimatyczny służy ochronie klimatu można
włożyć między bajki.
Powyższe
obliczenia są porażające. Każdy, kto ma odwagę zaliczyć siebie do
gatunku homo sapiens powinien wyciągnąć odpowiednie wnioski i
odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy jest jakikolwiek sens wdrażać pakiet
klimatyczny w oderwaniu od reszty świata?
Należy
zastanowić się, dlaczego UE z taką determinacją wdraża pakiet
klimatyczny? Czy tylko ignorancja i niekompetencja urzędników, a może
chęć zaistnienia grają tutaj rolę. Z ich wypowiedzi wynika, że UE ma być
liderem w obronie klimatu. Liderem na pewno będzie, ale liderem w
marnotrawieniu pieniędzy unijnych podatników. Według raportu UBS
(Union Bank of Switzerland) Investment Research (23.11. 2011 r.) Koszt
ETS (handlu emisjami) dla europejskiej gospodarki wyniósł do tej pory
287 mld $, a jego wpływ na ograniczenie emisji CO2 był “bliski zero”. Pytanie; do jakiej kwoty muszą wzrosnąć straty, aby politycy unijni wreszcie zrozumieli, że “nie tędy droga”?
My
Polacy, chcemy być uczciwi wobec unijnych płatników, którzy w trudzie
zarobione pieniądze przekazują nam w formie pomocy, abyśmy mogli
szybciej pokonać opóźnienia cywilizacyjne i stać się w pełni
Europejczykami. I nie możemy dopuścić, aby przekazane nam pieniądze były
marnowane. To nie Polnische Wirtshaft, ale wysocy unijni urzędnicy
szermując kłamliwymi hasłami ochrony klimatu, zmuszają nas do
nieracjonalnych działań.
A
może unijni urzędnicy działają z pełną świadomością, wdrażając
kosztowne nierealne projekty? W tym przypadku działalność taką ocenić
należy jako sabotaż gospodarczy. W czyim interesie leży taka
działalność? Komu zależy na tym, aby UE zepchnąć na margines gospodarki
światowej? Czy jest to przejaw ekoterroryzmu? Czy tylko sprytnie
zmontowana kolejna afera z gatunku “Jak łupić frajerów”?
Podstawy prawne
Pobieżna
analiza “Traktatu o funkcjonowaniu UE” wykazuje, że akty prawne
wprowadzające pakiet klimatyczny są w sprzeczności z podstawowymi
zapisami w/w “Traktatu...”
1.
Art. 176a stanowi: “nie narusza się praw Państw Członkowskich do
określenia warunków wykorzystania jego zasobów energetycznych, wyboru
między różnymi źródłami energii i ogólnej struktury jego zaopatrzenia w
energię...”
Tymczasem
pakiet klimatyczny określa tzw. miks energetyczny zarówno w zakresie
jakościowym jak i czasowym, bez uwzględnienia warunków lokalnych ani
możliwości ich spełnienia.
2.
Traktaty unijne ustanawiają rynek wewnętrzny oraz określają reguły
konkurencji na tym rynku. Art. 101 “Traktatu...” stanowi wręcz, że
wszelkie praktyki uzgodnione, których celem jest zakłócenie konkurencji
są zakazane i nieważne z mocy prawa.
Tymczasem Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/29/WE w pkt. 18 postanawia:
“właściwe
jest przeznaczenie co najmniej 50% dochodów ze sprzedaży na aukcji na
rozwój energii ze źródeł odnawialnych.” Innymi słowy, to elektrownie
węglowe będą finansować energetykę wiatrową, a wszystko dlatego, że
energia pozyskiwana z turbin wiatrowych jest o około 100% droższa i nie
może sprostać wymaganiom rynku. Pożałowania godnym jest fakt, że to
instytucje unijne, zamiast stać na straży prawa, pośredniczą w tym
procederze, sprytnie omijając prawo.
A
w ogóle, jest to problem prawny do rozwiązania przez prawników. Czy
można zapis w najwyższym akcie prawnym tj: “Traktacie o funkcjonowaniu
UE” uczynić nieobowiązującym przez akt prawny niższego rzędu tj:
“Dyrektywę...”
3.
Art. 191 pkt.3 “Traktatu...” mówi: “Przy opracowywaniu polityki w
dziedzinie środowiska naturalnego Unia uwzględnia potencjalne korzyści i
koszty...” W dostępnych materiałach na temat pakietu klimatycznego brak
jakiejkolwiek analizy uzyskanych korzyści i poniesionych kosztów, a
przecież dla uzyskania dofinansowania ze środków unijnych przy
realizacji jakiegokolwiek projektu, nawet za kilka tysięcy euro,
wymagane jest przedstawienie rzetelnej analizy kosztów i uzyskanych
efektów. Czyżby w przypadku pakietu klimatycznego Unia nie stosowała się
do własnych standardów? Zamiast tego przedstawiciele Unii używają
chwytliwych sloganów o redukcji emisji o 20%, 50% a nawet 80%,
zapominając przy tym o prostej regule matematycznej, że 20% z 0 (zera)
jest 0 (zero), również 50% czy 80% z 0 (zera) jest również 0 (zero) .
Czyli takie licytowanie się na procenty nie ma żadnego sensu. Bo czymże
jest emisja CO2 całej UE w skali globalnej?
- Obliczmy to:
0,04 x 0,11 = 0,0044 czyli 0,44%
Jest to mniej niż pół procenta, czyli prawie 0 (zero)
gdzie;
0,04 = 4% -= udział emisji CO2 spowodowanej przez człowieka w całkowitej emisji globalnej.
0,11 = 11% = udział emisji UE w całkowitej emisji antropogenicznej CO2
4. Art 194 pkt.1 lit.c - mówi, że celem UE jest wspieranie efektywności energetycznej.
Jest
to szczególnie ważne dla polskiej energetyki węglowej, która pracuje na
małoefektywnych urządzeniach, których sprawność energetyczna nie
przekracza 35%. Tymczasem nowoczesne urządzenia tego typu pracujące już w
Japonii i w Niemczech osiągają sprawność do 43%. W tym kontekście
modernizacja polskich elektrowni winna być priorytetem. Tymczasem UE
zmuszając elektrownie węglowe do zakupu zezwoleń na emisję i
równocześnie zabierając 50% środków uzyskanych ze sprzedaży, praktycznie
pozbawia elektrownie możliwości przeprowadzenia modernizacji. Trzeba
również podkreślić, że UE również daje środki na rozwój polskiej
energetyki, z tym, że wykazuje się przy tym pewną dozą hipokryzji; UE
chce zabierać środki realne (żywą gotówkę), a daje środki wirtualne,/np;
sławetne 20 mld euro, przyznane Polsce w 2008 roku na rozwój energetyki
- przyznano zezwolenia emisji, liczone po 39 euro/tonę, podczas gdy
obecna cena wynosi około 3 euro/tonę.
5.
System EU ETS obejmuje tylko zakłady emitujące 40% gazów
cieplarnianych, pozostałe zakłady emitujące 60% gazów nie podlegają
obowiązkowi zakupu zezwoleń, co jest oczywistym naruszeniem przyjętej
zasady “zanieczyszczający płaci” (Art. 191 p. 2) Czy uzasadnione jest
zrezygnowanie z zasady sprawiedliwości, tylko dlatego, że tak jest
wygodniej dla KE? Liczba uprawnień emisji była ustalona w 2008 r.
Obecnie KE chce wycofać część uprawnień aby podnieść ich cenę. Czy
zawartych umów nie należy dotrzymywać? Mówi się o następnych
ingerencjach w sprawy rynku, aby zapobiec “ucieczkom emisji”, planuje
się rozdysponowanie emisji darmowych. W ten sposób zamiast wolnego rynku
gwarantowanego w traktatach zmierzamy do gospodarki sterowanej
centralnie.
6.
Program produkcji paliw ekologicznych (odnawialnych) ujęty w pakiecie
klimatycznym wymaga całkowitej rewizji w związku z Rezolucją Parlamentu
Europejskiego z dnia 15.03.2012 r. która wzywa KE do potraktowania
rolnictwa jako producenta żywności a nie paliw. Zakres produkcji paliw
ekologicznych nakreślony przez KE wymaga wyłączenia kilku milionów
hektarów ziemi z produkcji rolniczej, co oczywiście nie może odbywać się
bez uszczerbku dla produkcji rolniczej, jak twierdzi KE. Obecnie mamy
dobrze funkcjonujący rynek rolny, nad stworzeniem którego ojcowie Unii
pracowali przez dziesiątki lat. Czy teraz przez nierozsądne decyzje mamy
ten rynek zniszczyć? Czy nikt w UE nie pamięta już kartek
żywnościowych.?
Zastanówmy się, co warte są unijne traktaty, skoro każdy artykuł
można złamać, ominąć, dowolnie zinterpretować, uzyskać odstępstwo
(derogację) lub po prostu zignorować i to wszystko dla wdrożenia tzw;
“pakietu klimatycznego” w którym użycie przymiotnika klimatyczny jest
już nadużyciem ponieważ ma on niewiele wspólnego z klimatem.
Pomysły unijnych polityków dotyczące lokowania CO2
pod ziemią, są tak żenujące, że nie zasługują nawet na słowa krytyki, a
przecież krótki kurs z mechaniki górotworu pozwoliłby pozbyć się
wszelkich złudzeń. Sam pomysł, aby przy każdej elektrowni budować zakład
wtłaczający CO2
pod ziemię, jako żywo przypomina anegdotę opowiadaną przed laty przez
p. Pietrzaka, która przy niewielkiej adaptacji pasuje jak ulał do
sytuacji obecnej. Oto ona: “Mieliśmy kopalnię węgla, obok stała
elektrownia, Przyjaciele z UE doradzili nam, aby dymy z komina wtłaczać
pod ziemię, to nie będą nam zatruwać powietrza, Morał jest taki: I odtąd
w okolicy nie ma ani węgla, ani prądu, ani nawet dymów unoszących się z
komina elektrowni nikt nie widział, ale system działa, ku pełnej
satysfakcji unijnych urzędasów.
Należałoby również przypomnieć tutaj wiadomości szkolne z biologii; że na naszej planecie węgiel jest pierwiastkiem życia. CO2
nie jest tylko zbędnym produktem ubocznym przemysłu, ale również jest
niezbędny do zaistnienia jednego z najważniejszych procesów w
przyrodzie; fotosyntezy, wyższa koncentracja CO2,
to efektywniejszy i wydajniejszy wzrost roślin. Obecnie poziom
produkcji żywności jest najwyższy w historii. Czy zwiększona
koncentracja CO2 w powietrzu nie jest jednym z czynników wspomagających produkcję żywności?
O
całkowitym nie przygotowaniu pakietu klimatycznego do wdrożenia może
świadczyć pomysł oszczędności (genialny i prosty) związany z wymianą
żarówek zwykłych na energooszczędne. Obliczono, że przyniesie to
oszczędności w skali kraju pozwalające na rezygnację z budowy kilku
elektrowni. Żarówki o reklamowanej żywotności 10 lat kosztują jednak 25 -
30 razy więcej niż zwykłe żarówki i praktycznie nie posiadają żadnej
gwarancji. Sprzedawca co prawda werbalnie zapewnia o 2 letniej
gwarancji, przy czym zastrzega o przedstawieniu oryginalnego opakowania i
dowodu zakupu. Paragony zakupu po kilku miesiącach przestają być
czytelne, a kto w domu przechowuje oryginalne opakowania zakupionych
żarówek? Trudno w tej akcji dostrzec jakiejkolwiek oszczędności dla
klientów, a jedynie widoczne jest napędzanie koniunktury dla chińskich
producentów żarówek. A przecież sprawę gwarancji można rozwiązać w
sposób równie prosty; wystarczy zobowiązać szanujących się producentów
jak Philips czy Osram do obligatoryjnej wymiany niesprawnych żarówek w
rozsądnym czasie 2 lub 3 lat od daty produkcji uwidocznionej w sposób
trwały na oprawce żarówki.
Środki prawne
Niezbędnym
jest natychmiastowe podjęcie środków prawnych zmierzających wielotorowo
do zawieszenia bądź anulowania pakietu klimatycznego. Jest to
szczególna rola dla polityków którym droga jest przyszłość Polski,
Wskazane jest:
1.
Wspomożenie akcji zbierania podpisów zorganizowanej w ramach
Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej celem zawieszenia pakietu
klimatycznego,
2.
Zorganizowanie ogólnonarodowego referendum dla pakietu klimatycznego.
Uzasadnieniem tego jest fakt,że pakiet klimatyczny i akty prawne
wprowadzające go, znacznie odbiegają od traktatów unijnych (które były
przedmiotem referendum) i powodują znaczne negatywne skutki dla polskiej
gospodarki. W tym stanie rzeczy p. premier nie może być narażony na
ponoszenie jednoosobowej odpowiedzialności za ratyfikację, zwłaszcza
wobec postanowień art, 129 k.k.
3.
Art.325 “Traktatu “ pozwala potraktować handel zezwoleniami emisji
jako gangsterski sposób uprawiania polityki, czyli wymuszanie haraczu
/zakupu zezwoleń emisji / w zamian za ochronę /klimatu/ . Ponieważ, jak
wykazano, pakiet klimatyczny ma jedynie luźny związek z klimatem,
zasadniczo przez nazwę, i żadnej ochrony klimatu nie zapewnia, to
obowiązek zakupu zezwoleń emisji jest zwykłym wymuszeniem, naruszającym
interesy kraju.
Natomiast
sam zapis w Dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/29 WE z dn.
23.04 2009 pkt 18; “właściwe jest przeznaczenie conajmniej 50% dochodów
ze sprzedaży na aukcji na rozwój energii ze źródeł odnawialnych”,
stanowi oczywisty przypadek naruszenia warunków konkurencji,
gwarantowanych przez “Traktat“ i takie praktyki są zabronione i nieważne
z mocy prawa zgodnie z Art. 101 “Traktatu“
Obowiązek zakupu zezwoleń na emisję CO2, czyli za każdą tonę spalonego węgla, konieczność zakupu zezwolenia na emisję ponad 3,5 tony CO2,
po cenie kilkudziesięciu euro, jak chce KE, jest drakońskim
obciążeniem, prowadzącym do drastycznych podwyżek cen energii, co w
konsekwencji może zmierzać do katastrofy gospodarczej kraju. Jest to
wyraźne naruszenie art, 27 “Traktatu ...”
Poza tym sama idea handlu zezwoleniami na emisję, która według KE ma stymulować redukcję emisji CO2,
w przypadku Polski działa wręcz przeciwnie. Polska nie posiada
alternatywnych źródeł energii, jest skazana na węgiel i musi płacić za
zezwolenia na emisję CO2. Taka sytuacja żadnej redukcji emisji CO2 nie zapewnia, a jedynie zwiększa koszty wytwarzania energii.
Natomiast
pozbawienie elektrowni węglowych 50% wpływów z handlu emisjami,
pozbawia elektrownie możliwości dokonania modernizacji urządzeń,
jedynego racjonalnego działania, co pozwoliłoby na podniesienie ich
sprawności o ponad 20% i takim stopniu zmniejszyłaby się emisja CO2. Polska modernizując elektrownie węglowe w sposób racjonalny, może uzyskać redukcję emisji CO2 porównywalną z limitami narzuconymi przez pakiet klimatyczny.
Co dalej ?
Musimy
przede wszystkim “robić swoje”. Nie możemy dopuścić do drastycznego
wzrostu cen energii, co byłoby katastrofą przy energochłonnej polskiej
gospodarce. Elektrownie jądrowe są wątpliwą alternatywą dla naszej
energetyki. My już raz budowaliśmy elektrownię jądrową. Czy mamy te same
błędy popełniać po raz kolejny? Dlaczego nie rozważyć np; budowy
elektrowni węglowych w kooperacji z naszymi wschodnimi sąsiadami.
Podobny układ współpracy transgranicznej (kop. Turów - elektrownia
Hirschwelde) pracował zadowalająco przez wiele lat.
Musimy
zdać sobie sprawę, że nasza energetyka jest skazana na wykorzystanie
węgla jeszcze przez wiele lat, a węgiel jest paliwem zbyt cennym, aby go
spalać nieefektywnie, bądź zaniechać jego użycia. Konieczne są
działania legislacyjne i kontrolne dla uporządkowania rynku węgla w
kraju. Nie może być tolerowana obecna sytuacja, gdzie kopalnie
wzbogacają węgiel, aby uzyskać parametry węgla żądane przez odbiorców,
natomiast wszelkie odpady w postaci; miałów, flotu, mułów są sprzedawane
odbiorcom indywidualnym i następnie spalane w paleniskach lokalnych bez
żadnej kontroli. Efektem takiego stanu, jest utrzymujący się w sezonie
grzewczym, nad aglomeracjami miejskimi (np; m. Rybnik) permamentny smog,
w którym zawartość monitorowanych związków toksycznych przekracza o
kilkaset procent wartości dopuszczalne.
Dla refleksji
Dla
wszystkich tych, którzy działali w sprawie pakietu klimatycznego,
działali nieskutecznie, lub zaniechali działania doprowadzając do
obecnego stanu, albo którzy uważają, że już nie da się nic zrobić, ale
dla których droga jest przyszłość Polski, przytaczamy dla refleksji
sentencję wygłoszoną przez Cycerona, 2000 lat temu;
“Każdy człowiek może zbłądzić,
uparcie trwa w błędzie tylko głupiec”
mgr inż. Lech Łyscarz
mgr inż. Józef Łyscarz